Myśląc o kosmodromach na myśl od razu przychodzą nam dwa ośrodki lotów kosmicznych. Z pewnością jest to amerykańskie Centrum Kosmiczne J.F. Kennedy’ego i rosyjski Bajkonur. Ciekawe czy zdajecie sobie sprawę ile takich ośrodków jest na świecie. Na dzień dzisiejszy na Ziemi znajdują się aż 43 kosmodromy [kosmo + z gr. dromos - tor biegowy]. Znajdują się one na terenie 15 państw [w tym jeden na Pacyfiku]. Zdecydowana większość - bo aż 35 to państwowe ośrodki, natomiast pozostałe 8 leży w rękach prywatnych. Poniżej przygotowałem poglądową mapę z ich rozmieszczeniem [uwzględnia jedynie państwowe ośrodki], natomiast pełną wersję znajdziecie tutaj:
https://sharemap.org/public//Kosmodromy
Sam kosmodrom to ośrodek o wielu funkcjach. Przeznaczony jest nie tylko do przeprowadzania startów statków kosmicznych, ale również do ich lądowań, montażu, przygotowania do lotu oraz nadzorem nad jego przebiegiem. Omawiając sobie te obiekty zrobimy to na przykładzie Centrum Kosmicznego J.F. Kenenedy’ego, bo chyba każdy widział jego zdjęcia i filmy ze startów. Jest to kosmodrom agencji kosmicznej NASA położony w stanie Floryda na przylądku Cape Canaveral [podam wam współrzędne geograficzne, bo to istotny fakt do którego wrócimy w dalszej części: 28°31′26,8″N 80°39′02,9″W]. Port Kosmiczny na Florydzie zajmuje powierzchnię 567 kilometrów [to więcej
kiedy go budowano nie posiadał klimatyzacji i pod stropem tworzyły się chmury z których padał deszcz. Również ciekawa jest historia flagi namalowanej na budynku - powstała 1976 roku na dwusetną rocznicę powstania Stanów Zjednoczonych. Sama flaga jest gigantyczna - ma wielkość boiska do koszykówki, jej pasy mają szerokość jezdni, a gwiady symolizujące stany mają po 180 cm wysokości każda.
Będziemy omawiać ruch orbitalny na przykładzie Ziemi, która jest geoidą [dla uproszczenia kulą, natomiast nie będziemy jej upraszczać do dużego placka - wówczas nic by nie zadziałało], dlatego dla wyznawców płaskiej Ziemi to już koniec na dziś.
Wracając do tematu - żeby polecieć w kosmos i tam pozostać nie wystarczy przekroczenie samej lini Karmana [umowna granica kosmosu na wysokości 100 km]. Aby obiekt pozostał w kosmosie musimy mu nadać odpowiednio dużą prędkość. Grawitacja na wysokości np. 200 km nad powierzchnią naszej planety w dalszym ciągu jest i to niewiele mniejsza niż na jej powierzchni, więc samo dostanie się na odpowiednią wysokość nic nam nie da. Musimy nasz obiekt umieścić na orbicie - czyli nadać mu ruch obiegowy wokół planety z daną prędkością. Musi być ona taka, aby na planetę nie spaść [prościej mówiąć obiekt krążąc wokół Ziemi musi mieć taką prędkość, że spadając na jej powierzchnię, ona sama czyli krzywizna planety musi od niego uciekać]. Na wysokości 200 km ta prędkość wynosi około 28 000 km/h. Jeśli na tej wysokości będziemy poruszać się wolniej to będziemy spadać szybciej niż będzie uciekała od nas krzywizna planety, więc cały czas będziemy się przybliżać, natomiast jeśli nadamy obiektowi większą prędkość to analogicznie przejdziemy na wyższą orbitę. Oczywiście zależność jest tutaj prosta - im wyżej tym prędkość orbitalna maleje.
Nadanie obiektowi prędkości 28 000 kilometrów na godzinę jest dość problematyczne, biorąc pod uwagę, że rakiety ważą tysiące ton, dlatego pomagamy sobie umieszczając kosmodromy jak najbliżej równika i wystrzeliwując rakiety zgodnie z ruchem obrotowym planety wokół własnej osi czyli na wschód. Jest to bonusowa prędkość, która zależy jedynie od umiejscowienia kosmodromu. Jaka jest ta prędkość i skąd to się bierze?
Równik naszej planety ma ~40 tysięcy kilometrów długości, a obrót planety dookoła własnej osi trwa ~24 godziny. Z prostego wzoru: V = S / T V = 40 000 / 24 V = 1666,(6) [km/h] Czyli wystrzeliwując rakietę z równika [na wschód] otrzymujemy startowy bonus niemal 1 700 km/h. Oczywiście gdybyśmy zdecydowali się na umieszczenie obiektu na orbicie wstecznej [czyli wystrzelenie satelity na zachód to nasz „bonus” byłby ujemny o tej samej wartości]. Sprawdźmy sobie teraz na przykładzie naszych kosmodrómów jakie bonusy występują na ich szerokościach geograficznych. Tak więc dla Centrum Kosmicznego J.F. Kennedy’ego położonego na 28° szerokości geograficznej północnej byłoby to: No właśnie jak obliczyć długość danego równoleżnika? Z prostej zależności trygonometrycznej. Musimy jedynie wiedzieć jaki jest promień średni naszej planety [R] i umieć odczytać wartość cosinusa z tablic trygonometrycznych. Ja podam od razu przekształcony wzór: L = 2∏R cos 28° [oczywiście to iloczyn] L = 2 x 3,14 x 6378 x 0,8829 L = 35 363 km I teraz podstawiając wartości do pierwszego wzoru: V = 35 363 / 24 V = 1473 [km/h] Analogicznie dla Bajkonuru: L = 2∏R cos 45° L = 2 x 3,14 x 6378 x 0,7701 L = 30 845 km V = 30 845 / 24 V = 1285 [km/h]
Dlaczego w takim razie obydwa mocarstwa nie zbudowały swoich kosmodromów bliżej równika? To bardzo proste pytanie. Wystarczy spojrzeć na mapę - zbudowały je maksymalnie blisko równika jak tylko pozwalało na to ich ówczesne terytorium. Swoją drogą jednym z najlepiej usytułowanych kosmodromów jest Gujańskie Centrum Kosmiczne należące do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Leży co prawda w Ameryce Południowej natomiast na terenie zamorskiego terytorium Francji więc jest częścią Uni Europejskiej. Bonusową prędkość dla tego kosmodromu możecie policzyć sami i podzielić się nią w komentarzach.
Źródła: https://pl.wikipedia.org/wiki/Kosmodrom https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_kosmodrom%C3%B3w https://pl.wikipedia.org/wiki/Centrum_Kosmiczne_Johna_F._Kennedy%E2%80%99ego https://pl.wikipedia.org/wiki/Vehicle_Assembly_Building https://pl.wikipedia.org/wiki/Kompleks_startowy_39_Centrum_Kennedy%E2%80%99ego http://www.math.edu.pl/tablice-matematyczne https://pl.wikipedia.org/wiki/Bajkonur Opracowanie własne Mapa: https://sharemap.org/public//Kosmodromy Opracowanie własne Zdjęcia: https://www.nasa.gov/centers/kennedy/news/tosc_awarded.html http://cs.astronomy.com/asy/b/daves-universe/archive/2015/12/08/heading-to-the-kennedy-space-center.aspx https://pl.pinterest.com/pin/190910471678206892/ http://mapa.bissole.pl/kazachstan-kosmiczny-bajkonur/
0 Komentarze
NASA na Marsa, a Chińczycy na księżyc - tak kończy się rok 2018 w astronomii. 7 grudnia 2018 roku o godzinie 18:23:34 UTC z kosmodromu Xichang [prowincja Syczuan] Chińczycy z sukcesem wystrzelili sondę kosmiczną z lądownikiem przeznaczoną do badań Księżyca. To czwarta z kolei misja z programu Chang’e, natomiast pierwszy raz w historii lądownik ma osiąść na tzw. „dark side of the moon” czyli na niewidocznej z powierzchni Ziemi stronie srebrnego globu. Za miejsce lądowania najprawdopodobniej będzie służył krater Von Karman na obszarze Biegun Południowy-Aitken. Zapewne interesuje Was w jaki sposób będzie utrzymywana łączność z lądownikiem? Będzie się to odbywało za pomocą satelity telekomunikacyjnego Queqiao, który zostanie umieszczony w punkcie Lagrange’a L2 układu Ziemia - Księżyc. Planowany czas funkcjonowania łazika na powierzchni wynosi 12 tygodni. Chińczycy zaplanowali dla misji eksperymenty głównie z dziedziny radioastronomii, natomiast jako główny cel łazika podają zbadanie powierzchni Księżyca [wykonanie mapy okolic miejsca lądowania].
Źródła: https://mars.nasa.gov/insight/spacecraft/about-the-lander/ https://kopalniawiedzy.pl/Chang-e-4-Ksiezyc-niewidoczna-str… https://pl.wikipedia.org/wiki/Chang%E2%80%99e_4 https://tylkoastronomia.pl/…/chiny-rozpoczely-misje-kosmicz… Grafika: https://www.smithsonianmag.com/…/china-launches-change-4-m…/ Dziś, gdy już opadła gorączka związana z lądowaniem na Marsie sondy InSight opowiemy sobie o tym czym tak na prawdę emocjonowaliśmy się ostatnimi dniami i poznamy trochę więcej szczegółów niż można było przeczytać i obejrzeć w mediach. Dziś 8 dzień grudnia 2018, czyli to już 12 sol [to marsjański odpowiednik doby słonecznej - czyli okresem pomiędzy dwoma kolejnymi górowaniami słońca trwający 24h 39 minut i 35 sekund], kiedy lądownik znajduje się na powierzchni Marsa. Sama misja zaczęła się 5 maja 2018, ale o tym pisałem tutaj więc nie będę się na ten temat więcej rozpisywał - podrzucam link: https://tinyurl.com/y7m374hv Lądownik osiadł na Marsie dokładnie 26 listopada o 11:52:59, czyli lot trwał dokładnie 205 dni 8 godzin i 48 minut [to niemal 4929 godzin, 295728 minut lub 17743680 sekund]. Czas trwania misji to nieco ponad jeden marsjański rok - to dokładnie 709 soli, czyli 728 ziemskie dni. Jeżeli chodzi o techniczny aspekt urządzenia to ma 6 metrów długości [wraz z rozłożonymi panelanmi słonecznymi], jest szeroki na 156 centymetrów i ma 1,08 metra wysokości. Wyposażony jest w robotyczne ramię, którego długość wynosi 180 centymetrów. Całość waży razem 360 kilogramów. Źródłem zasilania są natomiast dwa panele słoneczne z których każdy 220 ma centymetrów średnicy [są okrągłe]. Znamy już koszt projektu, który został oszacowany na 993 miliony dolarów. Został wyniesiony w przestrzeń kosmiczną za pomocą rakiety skonstruowanej przez United Launch Alliance [przedsiębiorstwo zajmująca się wynoszeniem w przestrzeń kosmiczną ładunków należące do Lockheed Martin i Boeing] - tą rakietą był Atlas V - zdecydowanie najbardziej niezawodna konstrukcja [dotychczas brała udział w 73 misjach i wszystkie były udane]. Celem misji InSight jest przeprowadzenie badań geofizycznych na Marsie, które w założeniu mają dostarczyć informacje o budowie wewnętrznej planety i jej aktywności geologicznej. Lądownik osiadł na równinie wulkanicznej Elysium Planitia w pobliżu równika planety. Wyposażony jest w trzy instrumenty naukowe: Seismic Experiment for Interior Structure [SEIS] - to urządzenie jest w zasadzie sejsmometrem i służy do pomiaru trzęsień planety i innych form jego wewnętrznej aktywności; Heat Flow and Physical Properties Package [HP3] - to próbnik do pomiaru strumienia ciepła wewnątrz planety, który zostanie wprowadzony na głębokość 5 metrów w marsjański grunt. Co ciekawe został on wykonany przez inżynierów z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk oraz firmy Astronika z Polski; Rotation and Interior Structure Experiment [RISE] - to urządzenie mierzy pomiar dopplerowskiego przesunięcia sygnałów pomiędzy lądownikiem a Ziemią. Poza urządzeniami sonda wyposażona jest w dwie kamery - jedna z nich znajduje się na samym lądowniku natomiast druga jest na jego ramieniu. Jeszcze na koniec o samym projekcie - rozpoczął się 20 sierpnia 2012 roku, kiedy to NASA wybrała jego realizację spośród 3 projektów - drugim był Time Mare Explorer [TiME] - czyli lądownik który miał osiąść na jeziorze węglowodorowym na powierzchni Tytana, natomiast trzecim Comet Hooper, czyli lądownik mający możliwość przemieszczania się po powierzchni komety.
Koniecznie zobaczcie wszystkie zdjęcia :). Na dzień dzisiejszy mamy ich jedynie 29, ale w źródłach podam link do oficjalnej strony misji, gdzie możecie zajrzeć i oglądać najnowsze przesłane przez lądownik. Jeśli podoba Ci się moja praca koniecznie doczytaj do końca :) Dołącz do Patronów strony i zobacz w jakim kierunku chcemy się rozwijać - nie zapomnij o reakcjach, komentarzach i udostępnieniach - pomóż zbudować zasięgi [ps. to nic nie kosztuje :)] - nie chcesz przegapić żadnego wpisu - rozwiń "obserwowanie" pod banerem i zaznacz "wyświetlaj najpierw" ✅ - chcesz pomóc w merytorycznym i zasięgowym rozwoju bloga? koniecznie zajrzyj tutaj: https://patronite.pl/zagadkiwszechswiata - poczytaj o celach ✅ planach 💟 i nagrodach ❤️ - ah! i koniecznie wpadnij na Instagram: https://www.instagram.com/zagadki_wszechswiata/ Źródła: https://mars.nasa.gov/insight/spacecraft/about-the-lander/ https://mars.nasa.gov/insight/mission/overview/ https://pl.wikipedia.org/wiki/InSight Zdjęcia: https://mars.nasa.gov/insight/multimedia/raw-images/… Zero z pewnością jest fundamentem współczesnej matematyki. Stało się również symbolem - opisuje nicość, bezwartościowość czy też początek. Sama “królowa nauk” podaje jego różne definicje w zależności od tego jak je analizujemy. Symbol “0” definiowany jest odrębnie w logice, teorii grup czy teorii mnogości; cyfra “0” jest wykorzystywana w arytmetyce przy zapisie każdego systemu pozycyjnego o dodatniej podstawie, natomiast liczba “0” jest elementem neutralnym w grupach dodawania odpowiednich pierścieni liczbowych [tzn. posiada następujące właściwości: x+0=x oraz 0x=0]. Dzisiaj będzie mniej matematycznie, a bardziej historycznie - postaramy się dociec kto owe zero wymyślił. Stan naszej dzisiejszej wiedzy pozwala stwierdzić, że pierwszy system pozycyjny [czyli taki gdzie pozycja cyfry ma znaczenie] do zapisu liczb po raz pierwszy wykorzystali Sumerowie i Elamowie około roku 3200 p.n.e. Początkowo brak wartości w jednym z rzędów określano pustym miejscem. System ten odziedziczyli Babilończycy - zachowała się gliniana tabliczka datowana na XV w. p.n.e., gdzie były umieszczone listy trójek Pitagorejskich i tam brak cyfry w jednym z rzędów oznaczał zero. Inne cywilizacje również przedstawiali “zero” jako pustą przestrzeń. Było tak między innymi w starożytnym Rzymie, gdzie posługiwano się abakusem oraz w starożytnej Grecji, gdzie liczono przy pomocy stołów z krążkami a zero było przedstawiane jako pusty krążek.
Również w ojczyźnie filozofów poddano zero pod publiczną dysputę. Zastanawiano się: “czy nic może być czymś?” Na pewno znacie postać Zenona z Elei - twórcę starożytnych paradoksów. To właśnie z dywagacji na temat zera powstała chyba najpopularniejsza z jego zagadek dotycząca wyścigu żółwia oraz Achillesa. Zero przez kolejne wieki pojawiało się na całym świecie w różnych postaciach - między innymi w Bizancjum i u Majów, natomiast współczesny symbol zero pochodzi z Indii. 25 sierpnia 458 roku członkowie oddziału dźinistów ogłosili traktat Loakavibhaaga, gdzie zero zostało nazwane: “śuunya” co oznaczało pusty. W Europie zero zostało rozpowszechnione przez znanego włoskiego matematyka - Leonarda z Pizy, którego z pewnością znacie jako Fibonacciego. Młody Włoch podróżował po świecie hindusko-arabskim razem z ojcem, który zajmował się handlem. Poznał wówczas tamtejszy system numeryczny i uznał, że jest on dużo poręczniejszy od używanego w Rzymie. W 1202 roku Fibonacci wydał podręcznik arytmetyki: “Liber abaci”, w którym posługiwał się słowem zephirium oznaczającym zero [co ciekawe samo “0” nie było dla niego cyfrą]. Samo zero do popularnego języka weszło jednak dopiero u schyłku XV wieku. Znacie jakieś ciekawe właściwości zera? Koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach. Jeśli Ci się podobało możesz współtworzyć ten portal razem ze mną i dołączyć do grona Patronów - https://patronite.pl/zagadkiwszechswiata - koniecznie sprawdź jakie mamy plany :) Źródła: https://pl.wikipedia.org/wiki/0_(liczba)#Historia https://pl.wikipedia.org/wiki/Historia_matematyki Grafika na podstawie: https://medium.com/imerzon/weve-been-all-wrong-d6e8695fcc4 #26 “zagadka jednej z najtrudniejszych i najbardziej spektakularnych karier naukowych w historii”13/10/2018 Długo zastanawiałem się nad odpowiedzią na pytanie czy w historii nauki była osoba, która nie tylko przez całe życie dążyła do określonego celu pomimo wszelkich przeciwności losu, ale i osiągnęła tak spektakularny sukces, który dzisiaj możemy zmierzyć jej sławą i legendą. Początkowo zacząłem szukać na świecie, ale jak to zwykle bywa ze spektakularnymi odkryciami wystarczył moment - nagłe olśnienie, że chyba nikt inny nie może wpisać się lepiej w ten opis niż nasza rodzima Maria Skłodowska-Curie, bo to ona będzie bohaterem tej opowieści. Przyszła na świat 7 listopada 1867 roku w Warszawie [ówcześnie znajdującej się w Królestwie Polskim, które było częścią Imperium Rosyjskiego]. Z pewnością były to czasy, kiedy świat nie był gotowy na jej spektakularną karierę. Była piątym, a zarazem ostatnim dzieckiem nauczycielskiej rodziny wywodzącej się z drobnej szlachty [ojciec Władysław pochodził z rodziny posiadającej prawo do posługiwania się herbem Dołęga, natomiast matka Bronisława delegowała się herbem Topór]. Z pełnym przekonaniem rodzice mieli ogromny wpływ na późniejszą karierę młodej Marii. W domu Skłodowskich panował kult nauki - z pewnością związany z zawodami wykonywanymi przez rodziców - ojciec był nauczycielem fizyki i matematyki oraz dyrektorem dwóch warszawskich gimnazjów dla mężczyzn, natomiast matka była przełożoną warszawskiej pensji dla dziewcząt z dobrych domów. Maria od początku wiedziała czego chcę, chociaż życie pierwszy raz wystawiło ją na próbę już w wieku 9 lat, kiedy na tyfus zmarła jej najstarsza siostra Zofia. Przyszedł rok 1877, kiedy rozpoczęła naukę na pensji dla dziewcząt, wcześniej prowadzonej przez jej matkę. Od początku była świetną uczennicą, natomiast już rok później przyszedł kolejny cios - gruźlica pokonała jej matkę Bronisławę. Po tych wydarzeniach przyszła noblistka popadła w głęboką depresję. Najprawdopodobniej było to również wydarzenie przez które straciła wiarę w Boga, choć wychowywana była w głębokiej wierze katolickiej [Iwona Kielzner w jej biografii pointuje ten okres zdaniem: “odtąd w jej życiu miejsce wiary i Boga zastąpiła nauka”]. Kolejnym etapem edukacji na drodze przyszłej noblistki było III Żeńskie Gimnazjum Rządowe, które ukończyła w 1883 wyróżniona złotym medalem. 1884 rok młoda Maria spędziła na wsi u rodziny ojca, gdzie regenerowała siły fizyczne i psychiczne po bolesnych przeżyciach z lat poprzednich. Wróciła do Warszawy w 1885 roku. Utrzymywała się z udzielania korepetycji - pomagała przede wszyskim z matematyki i fizyki, ale i również z języków obcych, których już wówczas [przypomnijmy, że miała 18 lat] znała aż cztery - rosyjski, angielski, niemiecki oraz francuski]. Olbrzymi wpływ na jej późniejsze losy miała na pewno nauczycielka - Bronisława Piasecka, którą Maria poznała po powrocie do Warszawy. To ona była powodem wstąpienia na Uniwersytet Latający nie tylko Marii, ale i jej dwóch sióstr - Bronisławy i Heleny. Czym był ów Uniwersytet? To organizowane od 1882 roku konspiracyjne kursy samokształceniowe dla kobiet [przypomnijmy, że w Polsce był to okres przedemancypacyjny i kobiety były wykluczone z życia publicznego - nie mogły kształcić się na Państwowych Uniwersytetach]. W tym okresie zawarła znaną wszystkim umowę ze starszą siostrą Bronią, w myśl której to starsza z nich jako pierwsza wyjedzie na studia do Paryża, a młodsza będzie pracować na jej utrzymanie by potem odwrócić kartę tak by Maria mogła kształcić się nie martwiąc o utrzymanie, które miała zapewnić jej starsza siostra. Zgodnie z umową Bronisława wyjechała do Francji, natomiast Maria podjeła pracę w charakterze guwernantki najpierw w Krakowie, a następnie w podwarszawskich Szczukach na ziemiańskim majątku rodziny Żorawskich, gdzie uczyła ich dwie córki oraz za zgodą rodziny w wolnym czasie wszystkie wiejskie dzieci czytania, pisania i liczenia [zgoda ojca rodziny była konieczna, dlatego że była to wówczas zabronia i bardzo surowo karana przez władzę działalność]. W Szczukach Maria przeżyła kolejny trudny moment. Poznała Kazimierza - syna Żorawskich, młodego studenta matematyki. Młodzi szybko zakochali się w sobie i zaręczyli, jednak rodzice Kazimierza nie zgodzili się na ślub, a on sam nie potrafił im się sprzeciwić. Upokorzona i zraniona gubernantka musiała zacisnąć zęby, żeby wypełnić umowę z siostrą i pracowała w Szczukach przez kolejne 15 miesięcy. Nadszedł rok 1889 - odtrącona Maria powróciła do Warszawy, gdzie zaczęła uzupełniać swoją wiedzę podejmując pracę w laboratoriach Muzeum Przemysłu i Rolnictwa. Jej mentorami zostali cioteczny brat Józef Boguski, który był wcześniej asystentem Dymitra Mendelejewa oraz Napolen Milicer, który współpracował z Robertem Bunsenem. To właśnie oni przekazali Marii podstawy analizy chemicznej. Z początkiem roku 1890, zgodnie z wcześniejszą umową Bronisława zaprosiła Marię do swojego Paryskiego mieszkania zapewniając jej utrzymanie. Młodsza siostra nie była do końca przekonana - minął jeszcze rok w trakcie którego się dokształcała i utrzymywała z korepetycji zanim zdecydowała się wyjechać. Studia na Sorbonie rozpoczęła w listopadzie 1891 roku. Jako przedmiot swoich studiów wybrała matematykę i fizykę. Jej wykładowcami byli tacy tuzowie światowej nauki jak Gabriel Lippmann czy Henri Poincare. Maria w czasie wolnym realizowała się również jako aktorka w amatorskim teatrze - tam poznała swojego późniejszego przyjaciela, znanego na całym świecie polskiego pianistę - Ignacego Jana Paderewskiego. 28 lipca 1893 uzyskała dyplom z fizyki z pierwszą notą na uczelnii, natomiast rok później otrzymała licencjat z matematyki, kończąc studia z drugą notą. Po ukończonej edukacji Skłodowska z pomocą Gabriela Lippmanna otrzymała stypendium naukowe i zajęła się pracą nad magnetycznymi właściwościami różnych rodzajów stali. Również wówczas poznała skromnego, o 8 lat starszego naukowca - Pierra Curie [już wówczas był on znany w świecie nauki - wspólnie z bratem był odkrywcą piezoelektryczności, autorem prawa “Curie” i zasady symetrii, konstruktorem piezokwarcu oraz “wagi Curie]. Nie dziwić powinien fakt, że szybko znaleźli wspólny język co zaowocowało ślubem. 26 lipca 1895 roku Maria i Pierre zawarli cywilny związek małżeński i odjechali rowerami w podróż poślubną. Przemierzyli nimi okolice Ile-de-France. Wywołało to niemały skandal obyczajowy, ponieważ już sama podróż na rowerach łamała konwenanse epoki, a dodatkowo Maria skróciła swoją długą suknię i jechała bez kapelusza. Przełomowy dla kariery Marii był rok 1896 i postać Henriego Bacquerela - odkrywcy promieni nazwanego jego nazwiskiem [dokładniej badał on sole uranu - siarczan potasu-uranylu K2[UO2(SO4)2](H2O2), które wykazywały silną fosforencję - stwierdził w skrócie, że uran i jego związki samorzutnie emitują promieniowanie]. Dokładnie te badania posłużyły jej w 1897 roku jako temat rozprawy doktorskiej. W tym roku na świat przyszła także jej pierwsza córka Irene Joliot [co ciekawe również jak matki jej wkład naukowy został doceniony nagrodą Nobla - otrzymała ją w 1935 roku w dziedzinie fizyki w uznaniu za odkrycie sztucznej promieniotwórczości]. Maria podjęła pracę nad doktoratem i badaniami Becquerela. Powtórzyła jego doświadczenia, natomiast zamiast kliszy fotograficznej zastosowała stworzony przez męża elektormetr. Dzięki temu wysnuła słuszny wniosek, że natężenie promieni Becquerela jest właściwością atomową uranu, ponieważ zależy od jego zawartości w próbce i jest do niej proporcjonalne. Następnie Maria odkryła, że nie tylko uran, ale i także tor emituje promieniowania. Kolejnym krokiem było odkrycie nowego pierwiastka, nazwanego na cześć naszego kraju Polonem. Jak do tego doszło? Skłodowska - Curie dowiodła, że emisja promieniowania niektórych minerałów zawierających uran jest znacznie silniejsza niż wynikałoby to z jego zawartości w składzie. Ponieważ znała skład chemiczny jednego z tych minerałów, którym był chalkolit [Cu(UO2)2(PO3)2x(8-12)H20], stwierdziła, że w tym przypadku tylko uran emituje promieniowanie. Następnie utworzyła chalkolit syntetycznie i po badaniach okazało się, że w tym przypadku emisja promieniowania jest mniejsza, co doprowadziło ją do wniosku, że pierwszy minerał musi zawierać domieszkę nowego nieznanego jeszcze pierwiastka. Małżonkowie opracowali metodę wskaźników promieniotwórczych, co pozwoliło im określić zdolność do promieniowania nowego pierwiastka chemicznego. Doniesienie o odkryciu polonu [symbol Po, l.a. 84] obiegła świat 18 lipca 1898 roku. Opracowana metoda przyniosła kolejny efekt niecałe pół roku później - 26 grudnia tego samego roku Maria, Piotr oraz ich współpracownik Gustaw Bemont wspólnie ogłosili odkrycie kolejnego pierwiastka - radu [Ra; l.a. 88]. Odkrycia Maria opisała dopiero w 1903 roku, w swojej pracy doktorskiej pod tytułem “Badanie ciał radioaktywnych”.
Niestety nie był to rok, który upłynął pod znakiem samych pozytywnych wydarzeń w życiu naszej bohaterki - w sierpniu urodziła się jej druga córka, która niestety zmarła tuż po porodzie. Rok zwieńczył pierwszy spektakularny sukces naszej Marii - została pierwszą kobietą uhonorowaną nagrodą Nobla [wraz z mężem Pierrem]. W uzasadnieniu Szwedzkiej Królewskiej Akademii Nauk czytamy: “w uznaniu ich zasług, jakie oddali poprzez wspólne badania nad zjawiskiem promieniotwórczości odkrytym przez profesora Henri Becquerel’a. Była to nagroda przyznana w dziedzinie fizyki. Maria w dalszym ciągu poświęcała się pracy naukowej. Kolejnym ważnym wydarzeniem w jej życiu było przyjście na świat trzeciej córki - 6 grudnia 1904 roku urodziła kolejną córkę Ewę. Noblistka dzieliła czas na wychowywanie córki i dalsze badania nad promieniotwórczością, jednak nie trzeba było długo czekać na kolejny przejaw ciężkiego losu, który nie szczędził jej przez całe życie. 19 kwietnia 1906 roku Pierre Curie wracając z zebrania Stowarzyszenia Profesorów Wydziałów Nauk Ścisłych zginął na miejscu potrącony przez powóz konny. Zrozpaczona po śmieci męża Maria przez rok prowadziła dziennik żałobny opisując żal i pustkę. Maria postanowiła kontynuować karierę męża i w maju 1906 roku objęła po nim katedrę fizyki. 5 listopada tego roku poprowadziła pierwszy wykład, czym weszła do panteonu i została pierwszą kobietą profesorem na paryskiej Sorbonie. Śmierć Pierr’a przeżywała w swoim laboratorium oddając się pracy - otrzymała rad w stanie metalicznym, podała jego definicję jako międzynarodowego wzorca czy udoskonaliła metody otrzymywania nowych substancji. Była jedną z osób która brała udział w utworzeniu szkoły, gdzie w nowatorski sposób uczono dzieci [spędzały czas nie tylko w klasach, ale i teatrach, muzeach i laboratoriach]. W 1911 roku zgłosiła swoją kandydaturę do Francuskiej Akademii Nauk, jednak nie została przyjęta na drodze głosowania. W tym samym roku na jaw wyszedł również jej romans i francuskim fizykiem Paulem Langevinem, który przysporzył jej sporo problemów [gazety rozpisywały się jakoby była powodem rozpadu jego rodziny; poza tym zaczęły się domysły, iż jest żydówką, co w ksenofobicznych kręgach francuskich uważano za mocno podejrzane]. Ciekawy jest fakt, że w obronie Noblistki stanął inny wyróżniony jej przyjaciel Albert Einstein. Autorytet Marii był tak ogromny, że podczas skandalu doszło do kilku pojedynków o jej cześć - bronił jej między innymi redaktor gazety “Gil Blas”, który zmierzył się na szpady z dziennikarzem “L’Action Francaise”. 7 listopada 1911 roku Maria zapewniła sobie stałe miejsce na wszelkich listach największych naukowców tego świata - została pierwszą kobietą uhonorowaną nagrodą Nobla więcej niż raz, w dodatku w dwóch różnych dziedzinach nauki. Było to oczywiście wyróżnienie przyznane w dziedzinie chemii [w uzasadnieniu czytamy: "za wydzielenie czystego radu i uzyskanie radu w postaci krystalicznej"]. Po otrzymaniu drugiej nagrody udało jej się przekonać rząd Francji do utworzenia prywatnego instytutu Radowego [wówczas Institut du Radium, obecnie Institut Curie], który ostatecznie powstał w 1914 roku. Następny trudny czas w jej życiu to okres I wojny światowej. Jej córki przebywały z dala od Paryża i matki, natomiast sama Maria pozostała w Paryżu strzec próbki radu [rząd ogłosił, że stonowi on dobro narodowe i trzeba go chronić]. Skłodowska zdecydowała się służyć Francji podczas konfliktu. Zrobiła to zabierając aparaty rentgenowskie z paryskich pracowni i zorganizowała nazywane później “małe Curie” - czyli specjalne samochody, dzięki którym można było wykonywać zdjęcia rentgenowskie w polowych warunkach. Warto nadmienić że w lipcu 1916 roku Maria jako jedna z pierwszych kobiet na świecie uzyskała prawo jazdy, by móc prowadzić samochody z aparaturą. W maju 1921 roku, Maria wraz z córkami udała się do Stanów Zjednoczonych, gdzie dzięki zbiórce wśród Polonii i amerykańskich milionerów uzyskała środki na zakup grama radu do Instytutu Radowego. Pod koniec lat 20 jej zdrowie uległo znacznemu pogorszeniu. Zaczęła tracić wzrok oraz słuch. 1929 rok to ponowna podróż do USA i zbiórka na zakup radu, który tym razem trafił do Warszawskiego Instytutu Radowego, którego powstania również była inicjatorką. Zdrowie noblistki wciąż się pogarszało. Nie pomagały pobyty w sanatoriach, dodatkowo okazało się, że jest chora na anemię złośliwą i ma gruźlicze zmiany w płucach. Zmarła 4 lipca 1934 roku w wieku 67 lat. Obecnie wbrew powszechnemu przekonaniu nie uważa się, że zmarła w skutek badań nad pierwiastkami promieniotwórczymi. Jako powód podaje się tysiące prześwietleń wykonanych na frontach wojennych. Maria Skłodowska - Curie spoczęła koło męża na cmentarzu w Sceaux. 61 lat później w imię zasług ich szczątki zostały przeniesione do Panteonu w Paryżu. Z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić, że Maria Skłodowska - Curie przez całe życie robiła swoje, pomimo losu, który niemiłosiernie działał przeciwko niej. Wielokrotnie dotknięta przez śmierć najbliższych znalazła sposób na przeżywanie trudnych chwil poświęcając się pracy. Nie ominęły jej również skandale czy publiczne szkalowanie. Pomimo tego, że czasy w których żyła nie były gotowe na jej karierę, potrafiła pokonać zły los i na stałe wejść do historii nauki, zostając wybrana ostatnią najbardziej wpływową kobietą w historii według BBC. Jeśli tekst Ci się spodobał nie zapomnij o zostawieniu reakcji - jedno kliknięcie a cieszy [i w dodatku zwiększa zasięgi]. Serdeczne dzięki za udostępnienie wśród znajomych! Od wczoraj działa Nasz profil Patronite. Zajrzyj i dołącz do społeczności: https://patronite.pl/zagadkiwszechswiata Źródła: https://pl.wikipedia.org/wiki/Maria_Sk%C5%82odowska-Curie https://pl.wikipedia.org/wiki/Pierre_Curie https://biografia24.pl/maria-sklodowska-curie/ https://www.biography.com/people/marie-curie-9263538 Grafiki: https://en.wikipedia.org/wiki/Pierre_Curie http://www.theweek.co.uk/95729/who-was-marie-curie W ostatnich dniach poznaliśmy laureatów Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki. Komitet Noblowski Królewskiej Szwedzkiej Akademii Nauk przyznał ją trójce badaczy - Arthurowi Ashkinowi, Gerardowi Mourou oraz Donnie Strickland, która stała się pierwszą od 1963, a trzecią po Marii Skłodowskiej - Curie [1903] i Marii Goeppert - Mayer [1963] kobietą wyróżnioną w dziedzinie fizyki. W uzasadnieniu decyzji możemy przeczytać: “Odkrycia uhonorowane w tym roku zrewolucjonizowały fizykę laserów. Ekstremalnie małe obiekty i niesamowicie szybkie procesy są teraz widziane w nowym świetle. Zaawansowane precyzyjne instrumenty otwierają nowe pola dla badań naukowych i liczne zastosowania przemysłowe oraz medyczne” Arthur Ashkin jest wynalazcą optycznej pęsety, która pozwala przechwytywać atomy, cząsteczki, wirusy a nawet bakterie bez ich uszkodzenia, co pozwala na ich dokładne badanie, natomiast Gerard Mourou i Donna Strickland opracowali metodę tworzenia najkrótszych i najintensywniejszych impulsów laserowych tak, aby nie niszczyły wzmacnającego materiału - co doprowadziło do ogromnego wzmocnienia natężenia impulsu. Ta technika została nazwana CPA [Chirped Pulse Amplification] i jest stosowana m.i. przy zabiegach laserowej korekcji wzroku.
Nagroda opiewa na kwotę 9 milionów koron szwedzkich [ok. 4 mln złotych] i została podzielona w następujących proporcjach - 50% otrzymał Ashkin oraz po 25% Mourou i Strickland. Wyjaśnienie popularnonaukowe: https://old.nobelprize.org/phy-popular.pdf… - wersja angielska. Źródła: https://old.nobelprize.org/phy-press.pdf… http://www.urania.edu.pl/…/nagroda-nobla-fizyki-2018-za-roz… Opracowanie własne Grafika: https://twitter.com/NobelPrize #24 “zagadka teorii wszystkiego - gdzie leży i czy w ogóle jest granica zrozumienia wszechświata”29/9/2018 Czy fizyka dopuszcza istnienie tajemnicy? Dzisiaj będziemy dyskutować na temat postrzegania samego faktu zrozumienia wszechświata i zastanowimy się jak zmieniał się ten pogląd na przestrzeni ostatnich stuleci. Oświecenie z perspektywy czasu było najgorszym okresem jaki spotkał naukę. Nazywane również wiekiem rozumu, czy wiekiem filozofów było czasem w historii Europy, którego mottem było: “miej odwagę być mądrym”, a sztandarowym dziełem XVIII-wieczna, francuska encyklopedia powszechna. Szerzono wówczas poglądy deizmu [nurtu, który mówił o tym, że racjonalnie można uzasadnić jedynie istnienie Boga bezosobowego, jako mechanizmu i źródła praw według których działa wszechświat, z przekonaniem, że Bóg nie ingeruje w raz ustanowione prawa] oraz materializmu [nurtu, który odrzuca istnienie transcendencji - czyli w skrócie przenikania się świata materialnego i duchowego; sądzono wówczas, że jeśli człowiek wierzy w Boga to robi to wbrew nauce, albo na płaszczyźnie, która nie ma z nauką nic wspólnego]. Udało się wtedy wdrukować do powszechnej świadomości stwierdzenie, że wszechświat nie ma granic zrozumienia, które samo w sobie rozwija się jak po spirali - jest coraz większe i doprowadzi nas w końcu do granicy, w rozumieniu, że wiemy wszystko. Dziś już udowodniliśmy, że jest to mit z którym będziemy się rozprawiać.
Rekonstrukcja naszych poglądów na ten temat przyszła dopiero na przełomie XIX i XX wieku. Przez czarne czasy nauki - jak oświecenie nazywał profesor Staruszkiewicz, XIX-wieczna fizyka była zdominowana przez coś, co dziś nazywamy fizyką klasyczną [oczywiście wówczas nie używano przymiotnika “klasyczna”, ponieważ nie znano innej gałęzi tej nauki]. Dziś już wiemy, że fizyka klasyczna jest w pewnym sensie fałszywa - jedynie w przybliżeniu można stosować jej zasady.
Dziewiętnastowieczna fizyka kierowała się trzema zasadami - po pierwsze - świat jest całkowicie poznawalny; po drugie - wszechświat jest całkowicie deterministyczny, co oznacza, że znając stan świata dziś możemy całkowicie odtworzyć jego przeszłość i przewidzieć przyszłość; po trzecie - wszechświat jest wieczny i niezmienny. Poprzednie stulecie podważyło istnienie każdej z tych zasad. Na pierwszy ogień weźmy zagadnienie o wieczności i niezmienności wszechświata. W XX wieku zostało ono wyparte teorią wielkiego wybuchu, na temat której nie będziemy się rozwodzić ponieważ powstał już oddzielny tekst, natomiast w tym momencie warto wtrącić jak wielki był wpływ oświeceniowych zasad nawet na największych uczonych. Sam Albert Einstein uległ powszechnemu przekonaniu, że wszechświat jest niezmienny - rozwiązania szczegółowe równań teorii względności jednoznacznie pokazywały, że na pewno nie jest stały [rośnie lub się kurczy] jednak jego geniusz pozwolił na wyznaczenie takiej stałej [znanej jako kosmologiczna, jednak warto pamiętać, że dzisiejsze jej rozumienie jest zgoła inne - określa prędkość z jaką rozszerza się wszechświat], która kolokwialnie mówiąc - zatrzymała wszechświat w miejscu - przynajmniej w jego równaniach. Nawet sam fakt, że w nocy jest ciemno znany powszechnie jako paradoks Olbersa powinien doprowadzić go do wniosku, że popełnił błąd, z którego wyprowadził go dopiero Hubble. Kolejno omówmy zasady determinizmu i poznawalności - która została pogrzebana fundamentalnie przez teorię kwantów, wedle której świat “staje się” z każdym momentem a my nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak się stanie, a do tego nie jesteśmy w stanie poznać stanu obecnego świata - w sensie immanentnej niemożności [pełne poznanie stanu dowolnego układu permanentnie niszczy ten stan]. Brak determinizmu i tej niemożności łatwo pokazać na przykładzie rozpadu promieniotwórczego - mając 8 jąder promieniotwórczych z czasem pół-rozkładu godziny, to mogę jasno z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że po 60 minutach zostaną 4 jądra promieniotwórcze, a po 120 minutach 2, natomiast nie potrafię stwierdzić które jądro się rozpadnie i to nie tylko dlatego, że nie mam możności wglądu w to jądro - z zasad mechaniki kwantowej można wykazać, że samo jądro nie wie czy się rozpadnie czy pozostanie [to tak zwane nierówności Bell’a]. Ostatnie stulecie do diametralna zmiana nie tylko postrzegania samej fizyki, ale także samego badawczego podejścia. XIX wiek - czasy fizyki klasycznej to czas dominacji empiryzmu [obserwacja, doświadczenie, pomiar, teoria], natomiast dziś dominuje fizyka teoretyczna w której na początku postulujemy teorię, następnie projektujemy doświadczenie i zbieramy pomiary, a następnie w zdecydowanej większości przypadków porzucamy pomysł i zaczynamy od nowa [jak mawia prof. Meissner najbardziej przydatnym narzędziem fizyka teoretyka jest kosz na śmieci, bo właśnie tam ląduje 99,999% wszystkich teorii]. Przechodząc do podsumowania odpowiadając na tytułowe pytanie - czy możemy skonstruować teorię wszystkiego? Jak udało nam się wykazać we wszechświecie istnieją granice poznania i koniecznością jest akceptacja, że nigdy nie będziemy wiedzieć wszystkiego, na całe szczęście ludzka ciekawość nie pozwala nam w związku z tym zarzucić badań i zaprzestania dążenia do zrozumienia jak najwięcej. Dobrze, że granice te ulokowane są na poziomie fundamentalnym. Źródła: https://www.youtube.com/watch?v=CLxFIAS58D0 - “Granice poznania” Krzysztof Meissner https://pl.wikipedia.org/wiki/O%C5%9Bwiecenie_(epoka) Opracowanie własne. Grafika: http://www.eoht.info/page/Theory+of+everything W naszej podróży odwiedziliśmy już UY Scuti – największą jak dotąd znaną człowiekowi gwiazdę, natomiast dzisiaj zabieram was na przeciwległy biegun – oddalamy się na 600 lat świetlnych od Ziemi i udajemy się do układu potrójnego dokładniej na EBLM J0555-57Ab w gwiazdozbiorze Malarza. Musimy nadmienić, że w tym wpisie pod słowem gwiazda będziemy rozumieć obiekty, które są w ciągu głównym gwiazdowym i ciągle zachodzą na nim reakcje termojądrowe [technicznie rzecz ujmując gwiazda neutronowa ma średnicę najczęściej oscylującą w granicy 15 – 20 km, natomiast dla naszego rozumienia jest to już pozostałość po życiu gwiazdy ciągu głównego]. Wracając do naszej „najmniejszej gwiazdy”. Została odkryta w ubiegłym roku przez naukowców z University of Cambridge w projekcie WASP [dotyczy poszukiwania planet pozasłonecznych]. Żyje „na granicy” możliwej dla tego typu obiektów. Jej masa to 85 (+/- 4) mas Jowisza [lub 0,081 masy Słońca], natomiast rozmiar to 0,84 promienia planety z naszego układu. Jej wiek szacowany jest z kolei na 1,9 (+/- 1,2) miliarda lat.
Przepraszam, że dziś tak krótko, ale za mną intensywny zawodowo tydzień :). Kolejny [obiecuję obszerniejszy] tekst w najbliższą środę :). Spodobało Ci się koniecznie udostępnij i pokaż znajomym. #18,5 „zagadka największej gwiazdy” https://www.facebook.com/754923168043529/posts/864281513774360/ Hej! Mamy Instagram! https://www.instagram.com/zagadki_wszechswiata/ Źródła: http://naukawpolsce.pap.pl/…/news%2C414981%2Castronomowie-z… https://pl.wikipedia.org/wiki/EBLM_J0555-57 Opracowanie własne. Z djęcia / Grafiki: http://www.sci-news.com/…/saturn-size-star-smallest-yet-050… Dzisiaj krótko przyjrzymy się „kosmicznym samolotom” – czyli weźmiemy na warsztat amerykański program STS [Space Transportation System]. Omawialiśmy już przykłady, kiedy to nazistowska myśl techniczna była prekursorem późniejszych maszyn i urządzeń. Tak było również i w przypadku promów kosmicznych. Z pełnym przekonaniem można uznać, że inspiracją do ich zbudowania był niezrealizowany projekt III Rzeszy – międzykontynentalny bombowiec Silbervogel. Co prawda niemieckie plany zakładały nieco inny niż w przypadku wahadłowców sposób wyniesienia [miał być wystrzeliwany z pomocą dodatkowego silnika z wyrzutni o długości 3km nachylonej pod kątem 30 stopni], natomiast sama konstrukcja i pomysł lądowania na pasie startowym lotem szybowcowym był dokładnie taki sam. Pierwszym działającym prekursorem był jednak już amerykański projekt – rakietowy samolot doświadczalny North American X-15 wyprodukowany przez North American Aviation. Pierwszy lot odbył 8 czerwca 1959 roku wyniesiony pod skrzydłami samolotu matki, którym był Boeing B-52. Samolot był prawdziwym demonem prędkości i wysokości. Bił rekord za rekordem – podczas 188 lotu z 1967 roku osiągął zawrotną prędkość 7 274 km/h, natomiast rekord wysokości został ustanowiony 4 lata wcześniej i wynosił 107 960 metrów [przekroczył linię Karmana – umowną granicę kosmosu wyznaczoną na wysokości 100 km]. Wracając do programu STS. Jego historia sięga przełomu lat 60 i 70. Amerykanie za nowy cel po udanym lądowaniu na księżycu wyznaczyli sobie stworzenie orbitera kosmicznego wielokrotnego użytku, zdolnego do wynoszenia ładunków w przestrzeń kosmiczną. Do projektu włączone zostały siły powietrzne Stanów Zjednoczonych USAF [mieli swoje założenia – umieszczanie na orbicie ciężkich satelitów szpiegowskich o masie nawet do 18 ton]. Projekt został ogłoszony 5 stycznia 1972 roku przez ówczesnego prezydenta Richarda Nixona. Nie minęły 4 lata a pierwszy orbiter do celów testowych został przedstawiony opinii publicznej. Początkowo miał otrzymać nazwę Constitution, jednak petycję od fanów Star Treka spowodowały zmianę nazwy na Enterprise. Pierwszy funkcjonalny wahadłowiec został dostarczony do Centrum Lotów Kosmicznych im. Kennedy’ego w marcu 1979 – był to wahadłowiec Columbia, który swój dziewiczy lot odbył 12 kwietnia 1981 roku otwierając nową erę podboju kosmosu. Kolejne promy w ekspresowym tempie schodziły z „taśm produkcyjnych”. W lipcu 1982 roku gotowy do lotu był już prom Challenger, w listopadzie 1983 – Discovery, w kwietniu 1985 Atlantis. Program wahadłowców został wstrzymany na 32 miesiące w 1986 roku. 28 stycznia tego roku był zdecydowanie najzimniejszym w historii NASA. Z powodu zbyt niskiej temperatury uszczelka w silniku prawej rakiety straciła swoje właściwości co spowodowało dezintegrację promu w 73 sekundzie lotu i śmierć 7-osobowej załogi.
Po wznowieniu programu do floty NASA dołączył kolejny wahadłowiec – Endeavour [1991]. Promy kosmiczne wróciły do łask. Niestety kolejny czarny dzień przyszedł 1 lutego 2003 roku. Katastrofie w trakcie misji STS-107 uległa Columbia. Podczas startu w skrzydło orbitera uderzył fragment pianki osłaniającej zbiornik zewnętrzny. Świadomi pracownicy NASA jednak zbagatelizowali problem, co spowodowało stopienie poszycia podczas ponownego wejścia w atmosferę. Kolejna przerwa spowodowana wypadkiem trwała aż do 26 lipca 2005 roku, kiedy odbył się start promu Discovery. Wahadłowce na zasłużoną emeryturę udały się w 2011 roku. Orbitery misji STS wykonały w sumie 135 misji zabierając na orbitę niekiedy wielokrotnie 834 osoby, które spędziły w kosmosie łącznie 1318 dni. Dlaczego zrezygnowano z lotów? Początkowo program STS zakładał nawet 2 loty tygodniowo jednak okazało się, że przygotowanie orbitera do ponownego startu trwa znacznie dużej. Ważne były również koszty. Całkowity koszt programu wyceniany jest na ponad 150 miliardów dolarów. Jednak z pewnością nie były to zmarnowane środki. Wahadłowcom zawdzięczamy mi. wyniesienie na orbitę 66 satelitów, sond – mi. Galileo badającej Jowisza, Magellan badającej Wenus i Ulysses skierowanej w stronę Słońca, umieszczenie jak i serwisowanie na orbicie kosmicznego teleskopu Hubble’a, czy wynoszenie modułów Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Na koniec pogram STS w liczbach. Jak już pisałem wszystkie amerykańskie promy spędziły w przestrzeni 1317 dni, okrążając Ziemię 21 152 razy, przebywając dystans 882 000 087 kilometrów. Masz pomysł na kolejne wpisy? Podziel się nimi w komentarzach! Źródła: https://www.polityka.pl/…/1517608,1,atlantis-konczy-ere-wah… https://pl.wikipedia.org/…/%E2%80%9ESilbervogel%E2%80%9D_S%… https://pl.wikipedia.org/wiki/North_American_X-15 https://pl.wikipedia.org/wiki/Wahad%C5%82owiec_kosmiczny https://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_promu_Columbia https://pl.wikipedia.org/wiki/Space_Transportation_System https://pl.wikipedia.org/…/Lista_misji_wahad%C5%82owc%C3%B3w Opracowanie własne Zdjęcia: https://www.space.com/10908-space-shuttle-discovery-names-o… https://spaceflightnow.com/shuttle/sts134/120307opf/35.jpg Nie wiem dlaczego, ale wcale nie dziwi mnie fakt, że najdroższa naukowa wpadka w dziejach zdarzyła się astronomom z NASA. Być może dla młodszych będzie to zaskoczenie, ale błąd wyceniony na 2 miliardy dolarów dotyczy obiektu kryjącego się pod tajemniczą nazwą S20580. Jesteście ciekawi co to za obiekt i co się wydarzyło? Koniecznie przejczytajcie całość. Historia ma swój początek w 1946 roku, kiedy to Lyman Spitzer obublikował pracę zatytułowaną „Zalety pozaziemskiego obserwatorium astronomicznego”, gdzie rozważał zalety umieszczenia w kosmosie aparatury obserwacyjnej. Dopracowanie koncepcji i oczekiwanie na adekwatne możliwości technologiczne spowodowały, że decyzja o umieszczeniu w przestrzeni kosmicznej 3-metrowej średnicy teleskopu zwierciadlanego zapadła dopiero w 1968 roku [wówczas plan uwzględniał wyniesienie na orbitę w roku 1979].
1979 rok to czas rozpoczęcia produkcji najważniejszego elementu Teleskopu Hubble’a – zwierciadła. Ze względu na szerokie spektrum wykonywanych obserwacji [od podczerwieni po ultrafiolet] musiało być ono wykonane z dokładnością do 10 nanometrów [10 x 10^-9 metra]. Jak duża jest to dokładność? Wyobraźmy sobie, że gdyby zwierciadło miało średnicę Ziemi [średnio 12 742 km], to najwyższe przewyższenie nie mogłoby przekraczać 6 cm [0,00006 km]. Prace trwały 2 lata – przez ten czas zostało ono pokryte wierzchnią warstwą refleksyjnej powłoki aluminiowej [grubość 65 nm], oraz warstwą ochronną fluorku magnezu [o grubości 25 nm]. Zwierciadło było już gotowe, natomiast problemy z resztą podzespołów powodowały kolejne opóźnienia. Start był wielokrotnie przekładany. Realny termin wystrzelenia NASA zaplanowała na październik 1986 roku, natomiast katastrofa promu Challenger ze stycznia tego roku wstrzymała amerykańską agencję na dwa lata. Wahadłowce wróciły do lotów w roku 1988, natomiast ponowne sprawdzenie wszystkich podzespołów i ponowne przygotowanie startu wciąż opóźniały rozpoczęcie największego po lądowaniu księżycowym przedsięwzięcia NASA.
naprawę. Początkowo planowano przeprowadzić ja na Ziemi, natomiast dużo bardziej opłacalne finansowo i możliwe do zrealizowania okazało się rozwiązanie przewidujące naprawę teleskopu bezpośrednio na orbicie. NASA przeanalizowała wadliwe obrazy [oszacowano błąd krzywizny zwierciadła] i skonstruowała dla teleskopu odpowiednie „okulary” – moduł korekcyjnej optyki osiowej [COSTAR], dzięki któremu można było tak przeprowadzić wiązkę zebranego światła, że niwelowano nierówności zwierciadła.
Źródła:
https://pl.wikipedia.org/…/Kosmiczny_Teleskop_Hubble%E2%80%… https://pl.wikipedia.org/wiki/COSTAR http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C392218%2C- naukowa-katastrofa.html http://www.komputerswiat.pl/…/25-lat-teleskopu-hubble-a-zob… https://www.kwantowo.pl/…/…/24/hubble-najlepszego-staruszku/ Wielkie Wpadki Nauki – prof. Stanisław Bajtlik https://www.youtube.com/watch?v=LYNqyhk7oPA Opracowanie własne Zdjęcia: http://cdn.spacetelescope.org/archives/…/screen/opo9405a.jpg https://www.nasa.gov/content/hubbles-mirror-flaw http://hubblesite.org/image/3725/gallery https://wallpaper-gallery.net/…/hubble-extreme-deep-field-h… https://www.pinterest.co.uk/pin/28780885088786814/?lp=true https://airandspace.si.edu/…/costar-corrective-optics-space… PS. Ważna uwaga – być może nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, ale zdjęcia wykonane przez teleskop Hubble’a są uwaga – czarno – białe. Każdy obraz jest kolorowany i często składany z mniejszych części. |
nawigacja
Grudzień 2018
Kategorie
Wszystkie
|